Chociaż jeszcze mamy październik – miesiąc różańcowy Przenajświętszej Maryi Panny, ale praktycznie jesteśmy w przededniu Dnia Wszystkich Świętych i Zaduszek. Rozumiejąc ważność tych zbliżających się świąt, zaproszeni przez koleżankę, aktywną społeczniczkę Zofię Pilypiene, w ubiegłą sobotę do wędziagolskiego kościoła pw. św. Trójcy zbierali się wędziagolanie oraz przedstawiciele rodzin Betygolskich i Swolkieniów, by podczas Mszy św. przypomnieć, pomodlić się i uhonorować swoich bliskich, którzy odeszli z tego świata. Trzeba przypomnieć, że te dwie polskie rodziny w naszej okolicy są dobrze znane od dawnych lat i szanowane.
Jednego z przedstawicieli tych rodzin ciepło wspomina i opisuje w swojej powieści „Dolina Issy“ laureaty Nagrody Nobla, poeta Czesław Miłosz.
Po Mszy św., którą odprawił proboszcz wędziagolskiej parafii, ksiądz i poeta Skaidrius Kandratavicius, wszyscy w niej uczestniczący razem ze śpiewakami, którzy brali udział w liturgii, odwiedzili i uhonorowali groby rodzinne, znajdujące się na starym przykościelnym oraz na nowym cmentarzu miasteczka. Zmoknięci i zmarznięci od wiatru wędziagolanie, przedstawiciele rodzin Betygolskich i Swolkieniów, udali się do „Willi Domeikawa“. Tam trio: Zigmas, Zina i Juozas (są oni również członkami kapeli ludowej „Laumena“) zebranym zorganizowało prawdziwą ucztę duchową, na którą się złożyły modlitwa, muzyka i poezja. Po nowemu brzmiały znane i jeszcze nie słyszane pieśni religijne, wykonywane przez interesujących, oryginalnych muzyków. Wszystkim spodobały się wzniosłe teksty i zgodne brzmienie głosów. Piękne melodie wzruszyły serca zebranych, niejednemu w oku zabłysła łza...
Ma sens i trzeba wspominać i modlić się za swoich zmarłych bliskich. Ten emocjonalny związek, wspomnienia, modlitwa, muzyka i poezja przekładają mosty pomiędzy zmarłymi i żywymi, w ten sposób dając nam nadzieję i sens zycia.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...