Mroźna, głęboka zima uwięziła w swoich objęciach i nie odpuszcza wędziagolskiej parafii i miasteczka. Niedawne wydarzenia, które miały miejsce w naszej parafii, we wsi Sawaczany i stały się głośne na całej Litwie, wydaje się, mocno wstrząsnęły świadomością mieszkających tu ludzi. Niestety, nieustający mróz skuł też ludzką dobroć. Władze, dotknięte duchowym chłodem, nie przedsięwzięły żadnych kroków w kierunku zmiany i polepszenia zaistniałej sytuacji. Życie toczy się po staremu. Ma się wrażenie, że wszyscy z tym złem się pogodzili, zwykli...
Nie czekając na nowe nieszczęścia, widząc taką sytuację, wolonotariusze - członkowie Wędziagolskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie pośpieszyli z pomocą samotnym rodakom w starszym wieku. Niektórzy z nich są nieco młodsi, inni - już przekroczyli dziewiąty dziesiątek. Wolontariusze postanowili pomóc im przetrwać nadeszłe chłody: codziennie rano przynoszą drwa, pomagają ogrzać domostwa, zaopatrują w gorące posiłki tych, którzy nie mają ciepłej strawy lub nie mogą sami ugotować.Kupują również leki, dostarczają ciepłe ubrania, pomagają rozwiązać problemy bytowe. Dobrzy ludzie nie zapominają też o sprawach duchowych – troszczą się o to, by te osoby odwiedził ksiądz. Jego słowo – to wielkie wsparcie duchowe. Jeszcze całkiem niedawno taka charytatywna działalność (pomoc bliskiemu, sąsiadowi, potrzebującemu, staremu samotnemu człowiekowi, wdowie) dla wiejskich ludzi była czymś naturalnym. Niestety, teraz tak nie jest. Obojętność i nihilizm biorą górę, a ludzie są w potrzebie. Dlatego chcę zaapelować: nie bądźmy obojętni wobec siebie nawzajem – kiedy zamarzną nasze dusze, wszyscy zginiemy.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...