W niedzielny poranek nasz przyjaciel, pomysłodawca i fundator naszej wyprawy Artur Tchórzewski zaprosił nas w gościnę do swego domu w Siedlcach. Tam spotkała nas jego żona Beata, syn Mateusz, córka Małgorzata i miłe sąsiadki. Spotkanie było przyjemne, ciepłe i miłe. Wspomnienia, rozmowy przeciągnęły się do popołudnia. Gospodarze zaproponowali nam rozejrzenie się po okolicy - udaliśmy się do nieopodal znajdującego się Drohiczyna. Promem przeprawiliśmy się przez Bug. Tu, u podnóża starego zamku, odbywało się święto starożytnych słowian, bałtów i wikingów. Obejrzeliśmy starodawne obozowiska żołnierskie, ich broń, szczególnie wydały się nam ciekawe ich zwyczaje. Nasz przyjaciel Artur pokazał nam miejsce, gdzie na brzegu rzeki Bug stał stary zamek. Na święcie spotkaliśmy innego naszego dobrego przyjaciela komandora Marcina Gałeckiego i jego dzieci.
On też zaprosił nas w gościnę do swego domu zbudowanego nieopodal, na ziemi dziadków. Długo trwało nasze wieczorne spotkanie, rozmowy... Wszędzie byliśmy spotykani jak najbliżsi ludzie – bracia i siostry...
Rankiem następnego dnia odwiedził nas przyjaciel Artur Tchórzewski i powiedział, że jesteśmy zaproszeni do księdza Stanisława Chodźki – proboszcza parafii biskupa męczennika św. Stanisława i Aniołow Stróżów w Zbuczynie. Administrator parafii, ksiądz Stanisław Chodźko i nasz przyjaciel Artur Tchórzewski zaproponowali następnego lata zaprosić w gościnę do Polski grupę katolickiej młodzieży z Wędziagoły, zorganizować w ich parafii obóz młodzieżowy. Wędziagolanie z wdzięcznością przyjęli tę propozycje.
Nie ma na świecie większego bogactwa niż ludzka dobroć, serdeczność i obcowanie. Trudno nam znaleźć słowa, które mogłyby wyrazić naszą wdzięczność mecenasowi i przyjacielowi Arturowi Tchórzewskiemu i jego synowi Mateuszowi za wspaniały prezent – naszą poznawczą, pielgrzymią podróż po Polsce. Troska serdecznych przyjaciół – możliwość dzielić się światłem duszy i nadać życiu sens...
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...