W cichy adwentowy wieczór znów spotkaliśmy się z wędziagolaninem, rozsądnym człowiekiem Stanisławem Waszkiewiczem i kontynuowaliśmy rozmowę o mieszkających tu w okresie miedzywojnia Polakach i ich życiu kulturalnym.
– Czy była w okresie międzywojnia w Wędziagole polska biblioteka? – zapytałem Stanisława.
– Tak, była, w domu wielkiego gospodarza Polaka Wacława Iszory. (Tylko przed kilkoma laty ten zaniedbany dom został zburzony). Tam znajdowała się „Pochodnia“ – polska biblioteka.
W bibliotece stał fortepian, odbiornik radiowy. Z Kowna przywożono polską prasę – gazetę „Chata Rodzinna“. Biblioteka - klub były czynne tylko w niedziele i dni świąteczne.W niedzielę było tu pełno ludzi: po Mszy św. w kościele zbierali się członkowie polskiego chóru kościelnego – 20 chórzystów. Zbierali się też muzykanci z kapeli: rodziny braci Kostkiewiczów, Waszkiewiczów, Wilkiewiczów i Kozłowskich. A jeszcze gromada pojedyńczych muzykantów - akordeonistów! Więc polska dzialalność kulturalna była tu aktywna. Oni naprawdę umieli się weselić – z uśmiechem opowiadał Stanisław.
– Ile czasu trwał okres renesansu polskiej kultury w Wędziagole? – zapytałem Stanisława.
– Niezbyt długo. Pogarszające się stosunki pomiędzy Litwą a Polską, szczególnie po tym, gdy Polska wystosowała ultimatum dla Litwy, sprawiły, że rozkazy smetonowskiej władzy w Kownie zabraniające większych zgromadzeń, śpiewania polskich pieśni patriotycznych, tańczenia tanców (np. k rakowiaka, mazura) dotarły również do Wędziagoły. Może to wydać się nieco kuriozalne, ale nawet w żydowskich gospodach w Wędziagole zabraniano tańczyć krakowiaka czy mazura. Tym, kto nie usłuchał zakazu, policjanci na miejscu wyznaczali grzywny pieniężne. Dlatego cała polska działalność kulturalna z centrum miasteczka przeniosła się na wieś.
– Więc dokąd, do kogo, do jakiej wsi się przeniosła? – zaciekawiłem się.
– Do wsi Butkuny, do domu twego ojca Romualda i jego sióstr Olimpii i Weroniki Jankowskich. Ich dom był nowy i duży, więc miejsca dla wszystkich starczyło. Działalność kulturalna i święta nadal się odbywały. Twój ojciec zamiast małego odbiornika radiowego kupił nowe duże radio – przypomniał Stanisław.
– A jaki los spotkał polskie książki z biblioteki „Pochodni“, które znajdowały się w domu Wacława Iszory? – zaciekawiłem się.
– W 1940 roku, po przyjściu Rosjan, wszystkie polskie książki zostały spalone jako wroga ideowo faszystowska literatura. Przecież Ruscy byli niepiśmienni, nawet czytać nie umieli – zaśmiał się Stanisław.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...