Rodaka Stanisława zastaliśmy przy pracy. Starszy pan rozpoczął rąbanie niedawno przywiezionych popiłowanych jesionowych drew, których była cała ciężarówka. Całkiem niemała góra, więc pracy czeka naprawdę wiele i to nie najlżejszej. Zapytaliśmy, czy nie potrzebuje tłoki, by ktoś pomógł. „Nie ma kogo prosić o pomoc, wszyscy moi koledzy i znajomi dawno zmarli, zostałem sam. Myślę, że bez pośpiechu sam do Bożego Narodzenia porąbię i złożę do drewutni. Drwa, chociaż grube, dobrze się rąbią, a które się nie poddają, w te uderzam dziesięciokilowym młotem – i po sprawie. Zajdźcie do środka – zaprosił Stanisław. – Pokażę prezent – różaniec, przysłal mi go kolega z Poznania“.
Na jego stole leży stos litewskich i polskich gazet. „Bardzo lubię czytać polskie gazety, prenumeruję „Naszą Gazetę“ i inne“ – dalej mówił starszy pan.
„Dnie są krótkie, wcześnie ciemnieje, wieczory długie, chyba bywa smutno. Nie ma wieczorami nawet z kim zagrać w karty?“ – spytaliśmy.
„Naprawdę nie ma. Ale mam inne zajęcie – przynoszę kawał drewna i rzeźbię. Teraz kończę rzeźbić jeszcze jedną drewnianą „Wandzia- gołę“. Podaruję jako pamiątkę rodakom, im one się podobają“ – opowiada Stanisław.
Pozostaje tylko podziwiać i cieszyć z naszego rodaka, Stanisława Waszkiewicza, który przekroczył 94. rok życia, a nie smuci go jesienna słota, nie dokucza zły nastrój. Sam rąbie drwa, a wieczorami z drewna rzeźbi „Wandzia-gołę“. Widocznie w tym dniu, w miasteczku Wędziagoła nic lepszego i prawdziwszego się nie dzieje.
Ryszard Jankowski
Czytaj więcej...